Pierwszy raz w nowym mieszkaniu, czyli urządzamy wymarzone gniazdko z głową
Momentu, w którym odbieramy klucze do nowego, własnego i wymarzonego mieszkania, nie jest w stanie zapomnieć chyba nikt z nas. To niesamowita radość i poczucie nowego etapu w życiu. Pozytywne emocje potęguje fakt, że możemy również urządzić wszystkie pomieszczenia dokładnie tak, jak sobie wymarzyliśmy. I tu zaczyna się droga pod górkę, bo z powodu nadmiaru emocji nierzadko dokonujemy złych wyborów. W jakim sposób zacząć urządzać nowe lokum, by nie wpaść w pułapkę kupowania wszystkiego, co nam się podoba, a potem braku satysfakcji z posiadania rzeczy, które do niczego nie pasują?
Podstawowy błąd – nadmiar emocji wyładowany na zakupach
Trudno się dziwić, że rozsadzają nas pozytywne emocje, które nakręcają, dodają energii i sprawiają, że czym prędzej zaczynamy objazdową wycieczkę po sklepach meblarskich, z dekoracjami, oświetleniem i całym wyposażeniem domowym. Nawet wystarczająca ilość gotówki nie jest jednak w stanie zniwelować poczucia niezadowolenia z mieszkania, którego aranżacja jest nijaka, mdła, a nawet brzydka.
Pierwszy błąd to kupowanie wszystkiego, co nam się podoba. Zapominamy niestety o dwóch rzeczach – każde mieszkanie ma ograniczony metraż. Ponadto każdemu z nas mogą się podobać przedmioty pasujące do wnętrz rustykalnych, jak i te, które spotykamy w surowych loftach. Łączenie ze sobą stylów w aranżacji i kupowanie właśnie w taki sposób, okazuje się być stratą czasu i pieniędzy.
Nawet wtedy, gdy gusta aranżacyjne w życiu nas nie zawiodły i mamy smykałkę do projektowania przestrzeni mieszkalnych, to radość z nowego mieszkania zaczyna znajdować swoje ujście w kupowaniu pięknych i pasujących do siebie przedmiotów, ale niestety w zbyt dużej ilości. Ściany „puchną”, szafa się nie domyka, a kolejna dekoracja zaczyna przytłaczać. Lubianych kolorów jest już tak dużo, że przestały fascynować. Podsumowując, wybierając się na zakupy trzeba mieć nie tylko przygotowany plan aranżacji, ale i należy odłożyć emocje na bok.
Nieodpowiednie rozmiary… wszystkiego
Wychodzimy z założenia, że małe mieszkania potrzebują równie małych mebelków, dywaników, ozdóbek i wszystkiego ubranego w zdrobnienia. Z kolei przepastne mieszkania, dwupoziomowe, metrażem zaczynające przypominać domy, ubieramy w ogromne sofy, szafy zajmujące całą ścianę i rozłożyste żyrandole. Dajemy się złapać w pułapkę źle dobranych rozmiarów, co kończy się zaburzeniem proporcji. Jak tego uniknąć?
Po pierwsze – wspomniane proporcje są ważne niezależnie od metrażu mieszkania. Każdy mebel musi być rozmiarowo dopasowany, by nie przytłaczał, ale i nie ginął w wolnej przestrzeni. To samo dotyczy sprzętów AGD, urządzania kuchni i łazienki, a także przedpokoju. Podobnie rzecz się ma z dywanami i oświetleniem. Te pierwsze powinny być przynajmniej szerokości sofy, przy której je układamy bądź stolika kawowego, pod którym leżą.
Lampy zaś mają spełniać funkcje praktyczne i równocześnie dekorować. Niskie sufity i małe przestrzenie dobrze komponują się z prostymi, skromnymi lampami sufitowymi, najlepiej o regulowanej lince, bądź z płaskimi plafonami. A gdy lubujemy się w rozłożystych żyrandolach? Można spróbować, ale dobierając wtedy pozostałe typy oświetlenia w skromnym wydaniu i pamiętając o tym, by ten ukochany żyrandol nie miał zbyt wielu ramion z ogromnymi kloszami i zbyt bujnej konstrukcji.
Rozmiar lamp podłogowych także ma znaczenie, bo ich baza stawiana na podłodze wymaga przestrzeni, a do tego sposób ustawiania i kierowania światła decyduje o optycznym powiększeniu bądź pomniejszeniu pomieszczenia. Nie wspominając o tak ważnej atmosferze. Musimy pamiętać o inwestycji w oświetlenie główne oraz dodatkowe. Ponadto wyboru nie dokonujemy tylko i wyłącznie oceniając sklepowe propozycje, które tam wyeksponowane zawsze wzbudzają zachwyt.
Kolory i detale
Decydując się na kolor na ścianach, najpierw pomyślmy o stylu, jaki jest nam najbliższy. Szczegółowy zarys, wybór ulubionych tekstyliów domowych i uwaga skierowana na meble, które będą praktyczne i piękne, pozwala zadecydować o kolorze na ścianach. Przy tym trzeba również pamiętać, że kolory z próbników w sklepach mogą prezentować się o pół tonu ciemniej, gdy już znajdą się na ścianach i sufitach.
Nie popadajmy ze skrajności w skrajność – ciemne barwy mogą przytłaczać i zmniejszać optycznie pomieszczenie. Jeśli lubimy głębokie czernie, brązy, granaty, odcienie bordowe i butelkowej zieleni, nie musimy z nich rezygnować, ale użyjmy ich jako tła na jednej ścianie, stawiając do tego na subtelne światło, które zmiękczy i złagodzi zbyt agresywną aranżację. Uważać trzeba tak samo na jasne barwy, bo łatwo osiągnąć efekt mdły, nijaki, banalny. Pamiętajmy więc o urozmaiceniu poprzez stosowanie kontrastowych kolorów.
Diabeł tkwi w szczegółach i to powiedzenie idealnie oddaje charakter dopełniania wnętrz poprzez detale. Dekoracje, wszelkiego rodzaju ozdoby, także te stanowiące oprawę dla okien, to kropka nad i.
Aranżacja nowego lokum, które ma być swoistym azylem? Bez zbędnych emocji na zakupach, z pomysłem, uwagą skierowaną na komfort przestrzeni, bez tworzenia mieszanki stylów i przede wszystkim nie po to, by pochwalić się przed znajomymi czy rodziną. To przestrzeń dla nas, więc niech będzie idealna, doskonała i radosna w subiektywnym odczuciu. To może się udać!
2 komentarze
Wiktoria
Wpis jak dla mnie całkiem na czasie, bo akurat jestem w trakcie aranżacji mieszkania.
Wood
Co to jest to złote na ścianie za tą czerwona kanapą? Bardzo mnie sie podoba.